Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Legat
No to czekam na efekty. Choć szczerze, mam złe przeczucie iż taką niedoróbkę jebną iż coś jednak zostanie.
Offline
Muzyka gra, w tle słychać głośne wystrzały i tak dalej. Po dłuższym czasie do środka wbija się Kameleon, robi dwa salta w powietrzu i ląduje na parkiecie. Próbuje człapać dalej ale za łeb łapie go sierp na łańcuchu i ciągnie w stronę wyjścia. Słyszysz:
https://www.youtube.com/watch?v=3C3poU_0sK4
Offline
Legat
No nic, czekam do końca tej akcji, w między czasie idąc po coś do picia.
Offline
Biedny Kameleon ryje w podłodze pazurami potem słyszysz odgłos piły łańcuchowej. Ciekawie tam musi być. W teorii nie zabronili wychodzić... W teorii.
Idziesz po napój, jaki? Mocniejszy, słabszy?
Offline
Legat
Mocniejszy. ja jestem na urlopie. Nie moja walka, niech się bawią oni teraz.
Offline
Dostajesz drinka o nazwie "Coco Jumbo", ponoć dobry.
I faktycznie mocny, do tego z nutką kokosa, i nogi jakby rwą się do tańca.
Wystrzały cichną już znacznie, ale piłę łańcuchową dalej słychać
Offline
Legat
Spoglądam co robią inni goście. Czy się bawią czy siedzą jak te kołki
Offline
Bawią się na całego, ignorują przy tym całą tą akcję, tylko jedna babka się wyjebała bo obcasem stanęła na koleinie zrobionej pazurem w podłodze. Jak kołek stoi tylko jakiś jegomość z tyłu sali, a raczej siedzi przy małym stoliku i jara cygaro, do tego ma kapelusz kowbojski na łbie. Czarny, pasujący do garnituru i niebieskiego krawatu.
Offline
Legat
Idę się dalej bawić majac go na oku.
Offline
On praktycznie się nie rusza.
Bawisz się, tańczysz, kilkakrotnie proszono cię do tańca przy wolnych kawałkach, i nie tylko. Tak zabawa trwa do nocy.
A tamten tylko do kibla parę razy poszedł, odkładając za każdym razem kapelusz na stole. Około 1-2 w nocy. Gdzieś zza niego pojawia się jakaś inna osoba, też mężczyzna w garniturze, ale bez nakrycia głowy i z zielonym krawatem. przysiada się i zaczynają o czymś rozmawiać.
Offline
Legat
patrzę z kim teraz obecnie tańczę i jeśli tańczę.
Offline
Z gościem wyglądajacym na taliba, po chwili zmienia się na innego taliba, a dokładnie właściciela tego burd.. znaczy hotelu. Przy którymś obrocie widzisz że teraz koledzy przy stoliku są teraz w trzech obliczach.
Offline
Legat
to się nazywa rozmnażanie. Spoglądam na obecnego partnera.
- Przyjemnie się mieszka w pana hotelu, muszę przyznać
Offline
On się uśmiecha
-Miło mi to słyszeć proszę Pani. Jeżeli byłoby cokolwiek co mogłoby jeszcze polepszyć Pani pobyt proszę mówić bez krępacji.
Muzyka urywa się gdy przez oszklone ściany wpadają cztery Kameleony. Ochrona nawet nie ma czasu zareagować, jeden zostaje zgnieciony bo akurat tam stał. Trzy z czterech gadzin mają teraz, a raczej nie mają, głów. Towarzystwo rozmnażana trzyma, każdy potężne kopyto. Duże rewolwery, chyba kaliber .500 Magnum ale jakieś podkręcone. Zaś czwartemu wyrasta piła w plecach, pada na pysk, a na nim staje ktoś w potężnym pancerzu, coś pomiędzy juggenoutem i IronManem, oczywiście cały na czarno i szaro.
-Już zabieram te śmieci stąd- mówi przez jakiś modulator metalicznym głosem i odciąga na hakowatym sierpie jedno z trucheł. Publika stoi jak otępiała.
Offline
Legat
Spoglądam na to.
- Wow... takie antyklimatyczne - rzekłam do partnera komentując sytuacje.
Offline