Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Legat
Po chwili leżeli martwi bo okazali ci brak szacunku rzucając się na ciebie. Z szefa nic nie zostało tak btw. Niedaleko widzisz dwie walizki, z czego w środku jest duża ilość pieniędzy. NAPRAWDĘ bardzo duża ilość. Wystarczyłoby na kupienie dużego miasta, plus zostałoby na własne potrzeby.
Offline
Szelma lvl 5
Wojna zaśmiał się zbierając swoje łupy. Co prawda miasta kupić nie chciał, ale wziął obie walizki. No a pora na drugi plan wojny. Ubrania. I jakiś pojazd. Chodzenie w zbroi mogło być problematyczne, a on nie potrafił używać duchowej formy, a raczej nie chciał tego robić.
Dlatego pierwsze co zrobił to znalazł jakiś sklep który sprzedawał ubrania w jego mniemaniu stylowe, to jest najlepiej skórzane, nabijane ćwiekami i ogólnie rockabilly/metal.
Na wejściu od razu wręczył kasjerce plik banknotów z kazaniem aby nie wspominała nikomu o tym, że tu był, potem od razu zabrał wybrane ubrania do kasjerki aby ta zdjęła z nich zabezpieczenia i na koniec poszedł się przebrać do przebieralni. Jego zbroja zwyczajnie zniknęła. Wychodząc wręczył kasjerce zapłatę i wyszedł dalej na miasto, tym razem kupić auto.
Najlepiej jakiś staromodny muscule car.
No i za dodatkową opłatą dokupił radio. I sprzedawca zamaist normalnego nazwiska wpisał Pan Jane Doe.
Czyli idealnie. Potem spojrzał na godzinę.
Offline
Legat
Po dłuższej chwili (znaczy paru godzinach bo trudno było znaleźć takiego muscule cara staromodnego) miałeś swój cały "ekwipunek" gotowy do całej drogi. Powoli zaczynało świtać. Co teraz zamierzasz zrobić? Jakby co masz jeszcze sporo rzeczy do zrobienia nim twój senpai mistrz skończy zajęcia.
Offline
Szelma lvl 5
Wojna co prawda spać nie musiał, ale obecnie miał auto, plecak pełen keszu (tak naprawdę to dwie walizki) i radio. Dokupił sobie też okulary przeciwsłoneczne aby wyglądać lepiej. Potem przypomniał sobie kilka rzeczy o tym kraju, jak to, że łatwo zdobyć broń palną. I to właśnie było to co zamierzał zrobić teraz. Kupić sobie parę pistoletów. Dlatego pojechał do sklepu z bronią.
Offline
Legat
Masz teraz dwa berrety a sprzedawca dorzucił ci jeszcze kabury na nie bo była promocja. Plus zniszka miesięczna dla stałego klienta "bo Wyglądasz na kogoś kto dużo strzela" więc masz też zniżkę na amunicje. Jest godzina 11. Co robisz teraz?
Offline
Szelma lvl 5
Zadowolony Wojna wrócił do auta i położył broń w schowku na rękawiczki. Wpierw udał się po coś do jedzenia, pomimo, że nie musiał jeść, zamówił każdy hamburger w McDonaldzie, każdy typ frytek i każdy napój po trzy razy. Potem, z racji, że nie wiedział o której jego mistrzyni kończy lekcje (ale wiedział gdzie akurat jest) pojechał pod jej szkołę. Tam też zatrzymał się na parkingu, ułożył swoje krzesło w połowie jak leżankę, nogi położył na desce rozdzielczej i tak czekał, zagryzając fast foodami, z włączonym radiem i otwartym oknem. Od czasu do czasu gapiąc się na przechodzących ludzi.
Offline
Legat
Przez dłuższy czas nie wychodziła. Dopiero po chwili zobaczyłeś iż wychodzi z jakąś bekonowłosą razem zmierzały do pewnego auta, stosunkowo nowego auta. Widać iż raczej były umówione na jakieś spotkanie. Poza tym czułeś... iż coś jest nie tak z tą dziewczyną. Były znajomymi, bo widziałeś obraz tej kobiety w domu w którym Shy była... poza tym... czułeś obecność innego Sevanta. I to raczej nie była dobra obecność.
Offline
Szelma lvl 5
Wojna podniósł swoje krzesło do normalnego stanu i przetarł twarz jedną z wielu serwetek jakie dorzucili do jego zestawów. Potem odpalił samochód i podjechał bliżej, zakładając znowu okulary na nos. Podjechał bliżej obu dziewczyn i otworzył okno.
- Witam, co tam Drżypłoszko? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem Wojna. Zerkając na bekonowłosą. - Kupiłem ci zestaw z tego... M.C. Donalda - stwierdził przyciszając radio po czym otwierając drzwi żeby wyjść. - No i wątpię byśmy się poznali, James Stewart - przedstawił się.
Offline
Legat
- Dziękuje, ale... nie jem w takich miejscach - rzekła. Bekonowłosa spojrzała na ciebie.
- Mhm - wymamrotała spoglądając na ciebie.
- Dzięki iż przyjechałeś... ale muszę udać się z Sunset... wiesz... tam gdzie się poznaliśmy - powiedziała Shy. Ta kiwnęła głową.
- Mam nadzieje iż spotkanie z Resztą... ekipy... przeszło bez zgrzytów. Spojrzała na ciebie. Dopiero teraz rozpoznajesz w niej maga... całkiem potężnego, nawet od tamtej co poznałeś wczoraj. Więc przy niej chyba nie musisz się bawić w udawanki.
Offline
Szelma lvl 5
- A więc to ty jesteś moją niedoszłą mistrzynią, hm? - zapytał Wojna z uśmiechem. - Pozwól więc, że zapytam, co było katalizatorem który użyłaś na przyzwanie mnie? Nie jestem Bohaterem, nigdy też nie żyłem, więc co to było? - zapytał opierając się o swój samochód.
Offline
Legat
Wyjęła z torby i pokazała ci kawałek rękopisu świętego jana gdzie pisze o drugiej pieczęci i wojnie. Po chwili rzekła.
- Nawet nie wiesz ile rzeczy może być takim "katalizatorem". Co nie znaczy iż twój było łatwo dostać, ale to już nie jest ważne. Znalazłam składniki dla innego servanta, a niedawno skończyłam Tłumaczyć Shy na czym polega ta wojna, więc nie musisz się kłopocić z tym.
Offline
Szelma lvl 5
- Och? - Wojna wziął w dłoń fragment rękopisu i zaczął czytać zapisany tam fragment, na głos i w Grece. Po chwili skończył. - Hm, w sumie nawet miał racje, mój koń jest płonący, czerwony i mam wielki miecz - stwierdził. - Podobno Jeanne d'Arc ma mój miecz w herbie - stwierdził. - No ale skoro jej wszystko wyjaśniłaś to świetnie - stwierdził oddając jej fragment. - Pilnuj tego, bo liczę, że przywiecie mnie chociaż raz przed moim ostatnim przybyciem - oznajmił.
- A teraz, mam jeszcze jedno pytanie, kogo przyzwałaś zamiast mnie? Raczej nie drugiego Berserka - stwierdził z cwaniackim uśmiechem.
Offline
Legat
- Łucznika - powiedziała. Nagle zobaczyłeś jego Tego który do ciebie strzelał.
- Siema stary - podszedł do was z uśmiechem. Shy się uśmiechnęła i go przywitała.
- Witaj Billy - rzekła, Sunset tylko przytaknęła go. Ten spojrzał obojętnie na ciebie.
- Więc to ty jesteś niedoszłym Servantem mistrzyni, hyh? napewno umiesz walczyć z Królem "Ziomeczków". Chętnie zobacze jak walczysz z wrogiem - powiedział.
Offline
Szelma lvl 5
- Ach, to ty do mnie wtedy strzelałeś - stwierdził wojna drapiąc się po podbródku. - Wyglądasz... niegroźnie. A może to po prostu kwestia tego, że jesteś tak niski - rzucił. - No i powiem ci, że również chętnie powalczył bym z wrogiem. Chciałbym już znaleźć okazję do wykąpania się w rzece krwi. Ahh, jak mi tego brakuje - przejechał dłonią po twarzy.
Offline
Legat
- Pewnie za niedługo nadaży się okazja. Czekamy już tylko na Lansjera oraz Saber. Z tego co mówi nasz Asasyn przeciwnik już ma wszystkich serwantów, więc walka rozpocznie się już na dniach. Spodziewałbym się iż to oni ruszą na nas pierwsi - powiedziała Sunset. Billy przytaknął jej.
- Prawda...
Offline