Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Legat
Nic nie pamiętasz... poza tym iż nie dawno walczyłeś w wielkiej bitwie, nie pamiętasz jednak z kim walczyłeś. Budzisz się po chwili po środku lasu, który wyglądał inaczej niż ogromne pole bitwy które do niedawna widziałeś. Zresztą, było tutaj za spokojnie. Nie słychać nigdzie krzyków, odgłosów walk oraz innych dźwięków... tylko cisza i śpiew ptaków. Nie mniej zdaje ci się iż to wciąż może być sen jaki cię pochłonął, gdyż jest zbyt spokojny od tych co miałeś wcześniej. Ogólnie według pozycji słońca powinno być już południe.
Offline
Szelma lvl 5
Pisk w uchu po eksplozji był nieznośny. Nie był to pierwszy raz, sierżant Regienald często był w pobliżu eksplozji, albo huku dział Banebladów, czy huku Basilisków. Był przyzwyczajony do problemów ze złapaniem oddechu po upadku i do bólu od pocisków przenikających skórę. Był przygotowany, że usłyszy słowa Komisarza nakazujące wstawać i zwołać oddział. Był gotów na szukanie medyka. I zbieganie z drogi Leman Russowi.
Nawet na atak Mrocznych Eldarów.
Jedyne na co nie był gotowy to cisza. Szybko przetarł soczewki swej maski gazowej i opierając się o Miecz-Łancuchowy rozglądając się na klęczkach, z Pistelem Boltowym w dłoni.
To nie było to czego się spodziewał.
- Na Imperatora. Gdzie ja jestem? - zapytał samego siebie, wstając i rozglądając się.
Musiał ruszać ale gdzie? Na wschód. Tak. Na wschód. Chowając miecz do pochwy i sprawdzając stan amunicji pistoletu. Na razie, wolał strzelać.
Offline
Legat
Idąc lasem widzisz tylko okazjonalne zwierzęta które płoszyły się jak podchodziłeś zbyt blisko. Przez pewien czas nie widziałeś żadnych oznak "Inteligencji" do czasu jednak...
Po pewnym czasie usłyszałeś jakąś rozmowę w nieznanym ci języku. Brzmiał podobnie do twojego, lecz wciąż chujowo mogłeś rozumieć co gadali. Wciąż jednak nie masz kontaktu wzrokowego. Słyszałeś iż owa rozmowa dochodziła z północnej strony... prawdopodobnie z traktu. Może znajdziesz paru miejscowych co ci pomogą w zrozumieniu co sie tutaj dzieje.
Offline
Szelma lvl 5
Jak na razie wszystko wskazywało na to, że był to jakiś Świat-Raj. Wnioskując po florze i faunie. No i braku miast. To wciąż nie była Kurava IV. Czy był dalej w zasięgu Imperium? Nie wiedział. Ale i tak nie chował broni. Głównie dlatego, bo nie chciał zostać zaatakowanym przez jakiegoś drapieżnika. Aż wreszcie głosy.
Zamarł i zaczął słuchać.
Nie był to Nisko Gotycki. Przypominało to ogólny. Nie wyczuł też orkowego akcentu. Więc pewnie dialekt tej planety.
Głęboki wdech, broń wzdłuż ciała i ruszył w kierunku rozmowy.
Offline
Legat
Kiedy wyjrzałeć z krzaków widziałeś dwa białe... konie? Ze skrzydłami? Które odziane w pancerz rozmawiały se między sobą. Twój wewnętrzny Space Marine już chciał ich potraktować bolterem, jednak widać iż NARAZIE nie mieli złych zamiarów...
...
...
Choć chuj wiedziałeś bo kurwa nic nie rozumiałeś co te Xenony pierdolą.
Offline
Szelma lvl 5
Co to Boga Imperatora miało być? Chociaż, skrzydlate konie były możliwe, na jakimś Rajskim Świecie, to żeby te konie mówiły? Chociaż wnioskując po ich pancerzu był to raczej niezbyt zaawansowany świat.
Temu też, człowiek chwycił swój miecz i wyszedł z krzaków i ruszył w stronę dwóch koni. Ale trzymał dystans.
- Istoty. Na moce nadane mi przez Astra Militarum jako sierżantowi drugiej kompanii sto dwudziestego czwartego regimentu Stalowego Legionu Armageddonu, nakazuję wam przekazać mi informacje na temat sektora galaktyki w jakim się znajdujemy, oraz na temat planet. Odmowa będzie karana śmiercią, Xenosy.
Offline
Legat
Konie spojrzały na ciebie i obejrzały cię wzrokiem. Spojrzeli po sobie i powiedzili coś w swoim języku. Oni nie znają języka którego używasz. Nagle usłyszałeś za sobą kroki. Kiedy się odwróciłeś zobaczyłeś podobne istoty, lecz z rogami. One już nie wyglądały przyjaźnie. Ich rogi... świeciły się.
Offline
Szelma lvl 5
Żołnierz Imperatora nie będzie się dawał zastraszać jakimś cholernym koniom. Wycelował bolterem przed nogi jednorogów i strzelił. Huk wystrzału i zajebiście wielka dziura postrzałowa przyzdobiły ziemię.
Odpalił też swój miecz.
- Stójcie gdzie stoicie - wycedził.
Offline
Legat
W chwili wystrzału, konie ze skrzydłami zakryły uszy z powodu dźwięku wystrzału boltera. Chwile po tym jak wystrzeliłeś róg jednego rozbłysł bardziej a ty sam zesztywniałeś. Te dwa skrzydlate konie co wcześniej gadałeś podbiegły do ciebie i cię obaliły. Inny jednorożec wytrącił ci Miecz i Boltera i wycelował w ciebie. Zostałeś uwolniony z tej mocy. Stwór z bolterem był najdalej, a wokoło ciebie trzymało cie na ziemi 4 istoty. Widziałeś iż tylko jedna istota... z wyglądu najmłodsza lekko się przestraszyła boltera, reszta natomiast... jakby miała z tym doczynienia codziennie.
Offline
Szelma lvl 5
Krauss nie miał zamiaru dać się pokonać jakimś konikom. Dlatego gdy został obalony, starał się ze wszystkich sił poderwać i przywalić z głowy e najbliższego z kucy. Jeśli miał umrzeć, umrze w walce.
- Xeno ścierwa!
Offline
Legat
Nagle cię puścili a cię coś podniosło z mocną siłą w powietrze. Nagle zobaczyłeś fioletowego konia który patrzył się na ciebie przyjaźnie... co cię wkurwiało. NIE MA MIEJSCA NA POKÓJ! JEST TYLKO WOJNA!
- Azure Doni Marble dino? - zapytała się gwardzisty jednego. Ten pokręcił głową. Strzeliła ci promieniem w głowe ale cię nie bolało nic. Nagle...
- Co tu robisz, przyjacielu? Czego tu szukasz?
Offline
Szelma lvl 5
Umysł Reginalda rozważał teraz kilka rzeczy. Pierwszą było oplucie klaczy, ale było to niemożliwe. Maska gazowa na to nie pozwalała.
Rozważał też wybuchowe zejście, ale jeden z granatów był do oznaczania miejsc, a drugi był pociskiem do boltera. C4 nie zdąży się uzbroić, więc te opcje odpadały. Została jedna.
- Pierdol się - wycedził tylko zdenerwowanym tonem.
Offline
Legat
- Ja ja... widzę iż mamy tutaj heretyka... - powiedziała z przyjaznym uśmiechem.
- Tak jest proszę pani - powiedzieli wszyscy i zaczęli cię rozbierać z całego dobytku wojskowego. Został ci tylko pancerz i maska.
- Zabierzcie go do Obozu Przyjaźni 30-1... nauczymy go czym jest magia przyjaźni - rzekła niewinnie a ci zaczęli cię targać przed siebie.
Offline
Szelma lvl 5
Reggie nie planował umrzeć bez walki. Dlatego zaczął robić co mogą by chociaż przetrącić szczękę któremuś z oponentów. Czy to kopnięciem, czy to pięściami, czy to głową.
- Za chuja mnie nie zamiecie wy żałosne xeno ścierwa. Prędzej zdechnę niż zdradzę Imperatora - wycedził dalej próbując kogoś uderzyć.
Offline
Legat
Twoje starania spęzły na niczym bo dostałeś po chwili kompletny paraliż.
- Widzę iż nasz nowy uczeń będzie trudny do złamania... spokojnie... takich jak ty już łamałam... - powiedziała i spojrzała się na ciebie... wzrokiem takim który dał ci dreszcz... po chwili ktoś cię ogłuszył.
Budzisz się w łóżku... podnosisz się i jebiesz w głową w sufit. Nisko. Rozglądasz się i widzisz iż jesteś umyty, opatrzony... oraz masz na sobie piżame w biało żółte paski...
Offline