Oficjalne Forum No3D, wita Cię
W twoją stronę biegnie pięciu gości, chyba lokalni strażnicy. Już nie biegną, ich broń przywłaszcza Diego i przeładowywuje karabin. Wszyscy już są na łodziach, zostaje jedynie niewielka motorówka. Mężczyzna pakuje tam na szybko zapasy i mówi do ciebie.
-Wsiadaj. To miejsce już jest stracone, uciekajmy.- zaprasza cię na łódkę.
Offline
Legat
Wbijam na łabę Diega i czekam aż odpłyniemy spoglądając na wyspę.
Offline
Ruszacie, już na wodzie coś was próbowało dorwać ale dostało w pysk metalową grabą więc się schowało. Cała wyspa pogrążona jest w rykach, a miasto jest obecnie równane z ziemią przez wielkie Cykloidy.
-Teraz tylko gdzie płynąć... chyba zostaje nam tylko kontynent- mówi i pali papierosa stetując łodzią.
Offline
Legat
- Ja tak czy siak nie mam się dokąd udać. Więc raczej jeśli ci to nie sprawi problemu, to mogę do ciebie dołączyć - rzekłam smutna.
Offline
-Nie sprawisz mi problemu, pozatym. Miła jesteś- uśmiecha się lekko i kurzy dalej.
-Będziemy musieli cię ukrywać, w dużym mieście będzie problem, a w takim mam schowane auto.. Ehh.. coś się wymyśli.- płyniecie spokojnie przez wielką wodę, woda po horyzont i za horyzont. A tobie zaczyna burczeć w brzuszku.
Offline
Legat
- Mogę być niewidzialna, pamiętasz? Poza tym na nieznanym terenie trudno mi usiedzieć spokojnie więc... wolałabym jednak być przy kimś kogo znam.
Offline
-Pamiętam, ale wciąż.. tam jest ogrom ludzi. A przypłynie jeszcze tamto miasteczko z wyspy. Będziemy tam za...- patrzy na zegarek który nie działa.
-Kilkanaście godzin. Tam się od razu uniewidzialnisz i idziemy po mój wóz, i nas nie ma.
Offline
Legat
- Dobrze. Ja się prześpię do tego czasu - powiedziałam i kładę się spać.
Offline
-Dobrze..- śpisz płytko i niespokojnie. Budzi cię delikatne szturchnięcie.
-Już dopływamy, zniknij i trzymaj się blisko mnie.- zbiera cały szprzęt i torby. Dopływacie do prowizorycznego portu, samo miasto jest wielkie, ma przynajmniej 20k mieszkańców. Diego wysiada powoli z łodzi załadowany jak dromader i podchodzi do losowego miejscowego. Jak widać jesteście przed pozostałymi ludźmi z miasta, po krótkiej rozmowie, Diego dostaje do ręki ładną ilość pieniędzi i idzie do szopy przy murze obronnym. Ludzie chodzą tu spokojnie i nieśpiesznie, każdy ma broń przy sobie, ale nie widzą ciebie, jedynie spoglądają na twojego towarzysza. Wchodzicie do szopy, a on zamyka drzwi za tobą i zapala światło.
-Jesteśmy.
Offline