Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Użytkownik RPG
- jeżeli szukasz wiedzy magicznej to zapewniam że Nasz przyjaciel jest w stanie ci jej udzielić. - rzekł Lukas siedząc obok ciebie.
- Za pół godziny będziemy na miejscu. jeżeli nic nas nie zatrzyma. - odparł Gorn powożąc. Jechaliście jeszcze z tak pięć minut gdy zauważyłaś zmianę. Ptaki nie śpiewały... Las był cichy nie licząc szumu wiatru w liściach.
- coś cicho... - rzekł Lukas
- nie kończ tego zdania... - odparł mu Gorn
Offline
Użytkownik RPG
- Też mi się to nie podoba. Mam złe przeczucia. - stwierdziłam wsłuchując się w niewysłowioną ciszę.
Offline
Użytkownik RPG
Gdy tylko przebrzmiał dźwięk twojego głosu zorientowałaś się że nawet liście już nie szumię.. mimo ze wiatr wciąż nimi poruszał. Podobnie wóz nie wydawał skrzypienia które wydawał wcześniej.
- Okrążają nas... zaraz będziemy w pułapce... Gorn... Odwrócisz ich uwagę. Ja zabiorę stąd Cascę. - rzekł Lucas szeptem.
- Uważaj na skrzydła jak bedziesz leciał dosyć celnie rzucają ostrzami... - odszepnał mu Gorn. Lukas przysunał się do ciebie. Nadal nie wiedziałaś kto was otacza... widziałaś jedynie cienie dookoła.. zaraz. Cienie... Poruszające się cienie.
- spokojnie. mam sposób na ucieczkę. - rzekł
Offline
Użytkownik RPG
- Ja pierdolę! A może w końcu przestalibyście mnie traktować jak dziecko! Potrafię się bronić! - odrzekłam dosyć mocno wkurwiona.
Offline
Użytkownik RPG
- Nie traktujemy cię jak dziecko. Nie jesteś po prostu gotowa na walkę z nimi. - rzekł Gorn
- Plus jesteś człowiekiem. Jeżeli ich ostrza cię choćby drasną umrzesz. - dodał Lukas po czym chwycił cię i wystrzelił w górę.
- Nie patrz do góry... najlepiej przymknij oczy i trzymaj się mocno. Rzekł wznosząc jedną rekę do góry. Widziałaś jeszcze że Gorn wstał i dobył swojego topora.
Offline
Użytkownik RPG
- Nie muszę zamykać oczu. Ma matka jest Czarownicą. W trakcie treningów nie raz zamieniała mnie w ptaka bym lotu doświadczyła, nie raz uczyła mnie tymczasowo przejmować ciała zwierząt, w tym ptaków by móc doświadczać tego co robią inni nie zdradzając się. Jestem przyzwyczajona do wyokości. - odezwałam się patrząc w dół, w miejsce, z którego zostałam zabrana.
Offline
Użytkownik RPG
- Nie chodzi o wysokość. nie patrz w górę. bo oślepniesz... - rzekł. widziałaś na dole Jak Gorna otaczają cienie wyglądające jak dym. Po chwili pozamieniały się w pełno identycznych istot o ludzkiej posturze i maskach na twarzach.
Jedna z tych istot jednak się różniła od reszty
Część z nich atakowała gorna który jakoś sobie radził. Druga część chyba planowała rzucać w was ostrzami.
- Khadosh Lihtio. Diryo Galra. - krzyknał Lukas. Mimo tego że nie patrzyłaś w górę i tak zabolały cię oczy. Wszystko w okolicy stało się nagle tak jasne jak nigdy. Ci którzy mieli w was rzucać ostrzami zakryli przedramionami oczy. Lukas natomiast Ruszył naprzód lecąc w stronę w która mieliście jechać.
Offline
Użytkownik RPG
- No niezle przygrzałeś tym światełkiem. - powiedziałam przecierając oczy, a potem dodałam - tak swoją drogą miej na uwadze to, że czasem zdarza mi się nie dokładnie słuchać innych więc jak masz do mnie mówić to mów interesująco. - powiedziałam bez krzty zażenowania dodając następnie: - Wrzuć mnie gdzieś na czubek drzewa a potem poleć wspomóc twego towarzysza.
Offline
Użytkownik RPG
- Nie.. Gorn sobie poradzi. Nie sądzę by byli w stanie przebić jego skórę. Zresztą... gonią nas. Muszę cię dostarczyć do naszego przyjaciela. Gdy będziesz przy nim będzie można z nimi walczyć. - rzekł Lecieliście tak z 5 minut tempem jakiego nie osiągnęlibyście wozem. Ujrzałaś Dużą polanę a na niej obóz. Ognisko oraz spory wóz wielkości 4 pokoi tawernianych zaprzężony w dwa smoki ziemne.
koło ogniska siedziały 2 osoby. Jedna w płaszczu z kapturem a druga w czarnej płytowej zbroi którą gdzieś już widziałaś... zaraz... osoba o tej zbroi często podróżowała razem z toba i twoimi rodzicami. Zawsze jednak był z nią jeszcze drugi wojownik wojownik który zawsze był dla ciebie miły.
Offline
Użytkownik RPG
- Czy to On? Czy to ten Szkieletowy Wojownik co z Ojcem walczył przeciwko Apostołom czy może to inny towarzysz co towarzyszył moim rodzicom? Tylko jeśli to Szkieletowy Wojownik to gdzie jego kościany rumak? - zastanowiłam się widząc osobę w czarnej płytowej zbroi.
Offline
Użytkownik RPG
Lukas Zaczął zniżac lot lecąc w ich stronę. W pewnym momencie jednak coś szarpnęło i chyba spadaliście.. dostrzegłaś że skrzydło Lucasa jest w strzępach... coś rozerwało mu błonę lotną. spadaliście. Lukas obrócił się plecami do ziemi chcac złagodzić twój upadek. Ten w płaszczu wstał i po chwili... zawiśliście tuż nad ziemią. Czułaś jakby dotykało cię kila rak ale nie widziałaś żadnej. Ten w zbroi też wstał.
śmignał w waszą stronę. W jego reku pojawił się miecz.
Minałwas i zatrzymał się a następnie zaczął odbijac nim lecace już w waszą strone sztylety rzucone przez ścigających was zabójców. Ten w płaszczu postawił was na ziemi. Po chwili nie czułąś już dotyku tych niewidzialnych rak. Podszedł dobywając katany o srebrnym ostrzu o odrzucił kaptur. Dostrzegłaś wtedy jego twarz i zbroję.
Był to ten sam młody wojownik który podróżował z twoimi rodzicami i ojcem od czasu gdy miałaś 12 lat... Ten czarny rycerz zawsze się go trzymał. Spojrzał na ciebie i uśmiechnał się przyjaźnie. sam ten widok sprawił że zrobiło ci się gorąco i mokro między nogami.
- Witaj Casco. Miło że udało się nam cie znaleźć na czas. Porozmawiamy później jak się pozbędziemy nieproszonych gości. - rzekł. Przypomniałaś sobie jego imię... Kamiras. Przypomniałaś sobie też że czarny rycerz był nazywany Morgote.
Offline
Użytkownik RPG
- O ja pier... .! A mama mi mówiła bym go nie dymała. Mam nadzieję, że ma ogolonego fiuta. - pomyślałam sobie go widząc.
Ostatnio edytowany przez SerafinTronu (2017-03-27 12:47:22)
Offline
Użytkownik RPG
Z lasu na polanę wyszło krocie tych zamakskowanych zabójców. oraz tamta laska. Wyszała przed nich i wkazała na ciebie.
- ona pójdzie z nami. - rzekła. Kamiros wyszedł przed Czarnego rycerza.
- nie sądze... zastanawia mnie jednak czemu ją chcecie. Czyżby twoja pizda już nie wystarczała Legionowi Cieni? - spytał szyderczym tonem. Tamta warknęła.
- brać go... - wydała rozkaz i zabójcy śmignęli w jego stronę. Kiku z nich odrzuciło jakby oberwali w twarz z pięści mimo ze nic nie widziałaś. kilku nastepnych zostało przeciętych jego ostrzem.
- Morgote.. Leć po Gorna. - rzekłdo niego. Czarny rycerz spojrzał na niego.
- niby czemu ja? - spytał dosyc mrocznawym głosem. pewnie ten hełm go zniekształca.
- To rozkaz. - rzekł Kamiros do niego.
- ale...- zaczał znów.
- nie pyskuj.. za niewykonanie rozkazu 10 dni karceru - rzekł Kamiros.
- dobra kurwa idę po tego Murzyna Bambo... Jak wrócę i mi zadnej zabawy z nimi nie zostawisz to wpiuerdole tobie... - rzekł po czym Ryszył przed siebie. Zabójcy próbowali go zatrzymać ale odbijali się od niego jak farmerzy próbujacy zatrzymac rozpędzonego byka
Offline
Użytkownik RPG
- Ale ci dosrał szmato zajebana! - wrzasnęłam do suki po tym jak porównał On ją do wychędożonej bezużytecznej już seksualnej zabawki.
- Wiem, że jestem zerżnięta i rozpiedolona na wszelkie sposoby i mogę być już bezużyteczną rozkurwioną pizdą, no ale widzę, że jednak nadal mam wartość jako kurwiszon, czego o tobie jak widać mała pizdeczko nie można powiedzieć! Bo w końcu twój Pan chce mnie jebać! - wrzasnęłąm do szmaty z pełną pogardy zadowoloną miną.
Offline
Użytkownik RPG
W tym momencie koło twojej głowy przeleciał sztylet.
- Nie wiesz pizdo o czym mówisz. Mój brat chce cię z zupełnie innego powodu. - rzekła.
- ah tak? A z jakiegoż to powodu Grimmsoul Del Sombre chce mojej przyjaciółki? No dalej Wister pochwal się. - rzekł Kamiros po czym wzniósł miecz do góry. Ostrze zaczęło się świecić srebrną barwą i widziałaś jak skakają po nim błyskawice.
- ni chuja ci nie powiem. Jeszcze się zobaczymy... - rzekła po czym rozpłynęła się w dym i zniknałe gdzieś. ale zabójcy atakowali dalej.
- Lightning slash - krzyknał Kamiros wykonując cięćie ostrzem. Z ostrza wystrzelił łuk energii który leciał dalej tnac wszystko co mu na drodze staneło. czyli resztę zabójców.
Offline