Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Szelma lvl 5
Niechaj Stal i Srebro Będą Esencją
Niech Kamień i Arcydiakon Będą Fundacją
Niechaj Biel będzie kolorem, któremu służę.
Niechaj powstanie ściana przeciwko wietrze która padnie.
Niechaj Cztery Główne Bramy zostaną zamknięte.
Niechaj Potrójnie Rozwidlona Droga od korony, sięgająca do Królestwa obróci się.
Niechaj będzie to powiedziane teraz; twe ciało będzie służyć mi, a me przeznaczenie będzie twoim mieczem.
Oddaj się zewowi Świętego Graala.
Odpowiedz, jeśli poddałbyś się tej woli i tej prawdzie.
Przysięga zostanie złożona tutaj.
Osiągnę wszystkie Cnoty Niebios;
Będę rządzić ponad wszelakim złem Piekła.
Z Siódmego Nieba, przybądź na Trzy Wielkie Słowa Mocy,
Wystąp z Kręgu Spętania, Obrońco świętej równowagi!
Nie byłeś pewien co się wydarzyło, w jednej chwili byłeś umierający, po walce z Białym Pegazem, w drugiej widziałeś bardzo specyficzne miejsce, którego w zasadzie nie umiesz opisać. W trzeciej, byłeś na środku kręgu, nakreślonego kredą. W jakimś loszku. Twoja forma była zupełnie inna, zamiast być kucykiem, byłeś humanoidem.
Stojącym na dwóch nogach, mając dwie ręce.
Ubrany w biały pancerz, z kataną przy pasie, harpunem na plecach. Sztyletami na bandolierze.
Pamiętałeś, że usłyszałeś wołanie, na które odpowiedziałeś... ale nie wiesz czyje...
Stojąc przed tobą, była dziewczynka, niska, białowłosa o czerwonych oczach. Wgapiała się w ciebie oczekująco. Na jej prawej dłoni dostrzegłeś czerwony symbol.
- Czy... to ty jesteś tym który odpowiedział na wezwanie? - zapytała.
Czułeś się dziwnie, ale wiedziałeś, że od teraz, jesteś Assassinem.
Ostatnio edytowany przez DanatZeppeli (2019-01-31 19:02:57)
Offline
Legat
Spoglądam na to wszystko zszokowany... ale o dziwo spokojny. Normalnie powinienem teraz srać pod siebie. Czy tak wyglądają zaświaty? Kurwa... Czyli jednak jestem winny te 10 bitów Starlight... ale czekaj. NIE DOSTANIE ICH BO NIE ŻYJE XD. Po chwili oglądania siebie spoglądam po chwili na... dziewczynkę. Spytała się czy Odpowiedziałem na wezwanie. Ja niepewnie odpowiedziałem.
- No... ta... słyszałem jak ktoś mnie wołał. Jak mam się rozumieć, to zawołanie szło od ciebie? - zapytałem zaciekawiony przyglądając się. Pierwszy raz widzę taką istotę.
Offline
Szelma lvl 5
Dziewczynka pokiwała głową i wstała.
- Jestem Illyasviel von Eisenbern. Wezwałam cię abyś służył mi w tej wojnie o Świętego Graala. Odpowiadając na moje wezwanie, zaakceptowałeś warunki kontraktu i podporządkowujesz się mojej woli. - Oznajmiła poważnie. - Od dzisiaj, służysz mi, Assassinie - dodała. Dalej starając się utrzymać powagę, ale zaraz potem zrobiła kilka kroków w tył. - J...jeśli nie jest to problem... - wydukała.
Offline
Legat
Przekrzywiłem głowę.
- Wojnie? Wybacz iż nie ogarniam... ale... jakby parę minut temu jakby umarłem zabity przez takiego kolesia... ogarnęła mnie ciemność, potem jakiś obraz... a potem słyszę twój głos - rzekłem. Po chwili jednak westchnąłem krzyżując ramiona.
- Ciekawe czy Księżniczka przeżyła... no ale to nic. Etykieta nakazuje mi się przedstawić... a skoro to zrobiłaś to... - Rzekłem i przybieram dumną pozę.
- Zwę się Moonlight Meadow... jestem... albo raczej Byłem... Gwardzistą Przyjaźni w Królestwie Equestri. Miło mi cię poznać - rzekłem i kłaniam się. Po chwili spojrzałem na nią przybierając normalną postawę.
- Nim odpowiem, byłbym wdzięczny o co chodzi z tą wojną. W cokolwiek się wpakowałem, to mój pierwszy raz. Byłbym wdzięczny wielce...
Offline
Szelma lvl 5
Dziewczyna zdawała się bardzo zdziwiona twoimi słowami.
- Ja... - przeszła na około ciebie i podeszła do kawałka materiału na środku kręgu. Białego materiału. - M...myślałam, że należy to do Króla Hassana... - burknęła. - A... ale to nie istotne. Jakim cudem Sługa nie wie o Wojnie o Graala? To w końcu po to tu jesteś, prawda? Żeby też walczyć o Graala? Żeby spełnił twoje życzenie? I... masz na myśli tą Equestrie... z kucykami, i w ogóle? - wydawała się nieco zrozpaczona.
Offline
Legat
- Ta... jakiś głoś mówił do mnie o tym iż mogę spełnić życzenie jedno ale jest haczyk... mimo wszystko się zgodziłem bo mam pewne pragnienie... ale nie raczył mnie poinformować o żadnej wojnie... no nic. Do tego mnie u mnie szkolono. Do walki... w sumie tylko do tego się nadaje - rzekłem i spojrzałem na jej rozpacz.
- Rozumiem iż... raczej nie jesteś zadowolona iż mnie przyzwałaś - rzekłem z kwaśną miną. No cóż... coś mi mówi iż teraz się tego nie odkręci...
Offline
Szelma lvl 5
- Nie... nie wiem... Spodziewałam się kogoś innego... fakt... ale... cóż, teraz nie ma odwrotu - stwierdziła. - Ja... nie wiedziałam, że Sługa może nie wiedzieć czym jest... Wojna o Graala. To... wojna w której biorą udział inni Mistrzowie i ich Słudzy, główny cel to po prostu zabicie wszystkich innych Sług aby móc odebrać Graal dla siebie - wyjaśniła. - Jesteś jednym z siedmiu innych sług. Oprócz ciebie jest też Saber, Lansjer, Łucznik, Mag, Jeździec i Berserk... - wyjaśniła. - P... potrafisz działać w ukryciu, prawda? - zapytała.
Offline
Legat
- O ile mój partner nie zaśnie, to śmiem powiedzieć iż jestem całkiem dobry w te klocki - Powiedziałem przypominając sobie Stara. Heh...
- Znaczy, raz zadarłem z kolegą z osobą co wyśledza przez sny i tak mnie odkryto razem z nim... a nastepstwa tego były takie iż potem umarłem w obronie Księzniczki. No ale cóż. Odpowiedź brzmi, tak. Umiem dobrze się ukrywać, a po zdobyciu artefaktu w postaci tego miecza, to mam nawet parę innych sztuczek w zanadrzu. Jestem skuteczny zarówno z ukrycia jak i w otwartej bitwie. Chociaż by ostatniego pokonać... musiałem zrobić parę ruchów które mnie tutaj sprowadziły. Ale było warto. A o tej wojnie... zazwyczaj w wojnie walczy wiele setek, więc zgaduje iż ci są mocni w walce... ale cóż... radziłem sobie już z podobnymi rzeczami u siebie - rzekłem i z swoim uśmiechem pokazuje jej kciuk do góry.
- Wiec nie martw się! Zrobię co w mojej mocy by cię nie zawieść, Mistrzu - rzekłem do niej z uśmiechem.
Offline
Szelma lvl 5
- Jeśli... wciąż jest umiesz się skradać... to wystarczy - powiedziała. - Będę... musiała zmienić nieco plan działania... zakładałam, że... ni... nie ważne... - mruknęła. - Nie zamierzałam raczej wrzucać się do otwartej bitwy. Mamy... mamy od tego innych... - mruknęła. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- W... wejść! - zawołała dziewczynka a do pomieszczenia wszedł mężczyzna w zbroi. Mężczyzna o niespotykanej urodzie. Mimo, że nie rozumiałeś do końca tej formy, od razu zauważyłeś, że był zwyczajnie przystojniejszy od ciebie i to o wiele. Jego delikatne rysom towarzyszył długie włosy o kolorze zboża. Miał na sobie zbroje, ale biała narzuta zasłaniała jego prawą rękę. Przy pasie miał miecz.
- Panno Illyasviel, miałem przyjść sprawdzić czy rytuał się powiódł. Czy to... -
- To nie on! - zawołała szybko dziewczynka. - P...przekaż innym, że to nie Król Hassan... - powiedziała ponuro, a mężczyzna spojrzał na ciebie i zaczął iść w twoją stronę. Zatrzymał się tuż przed tobą i spojrzał ci w oczy. Wtedy też zobaczyłeś jak wyciąga do ciebie swoją prawą rękę, wykonaną w całości ze srebra.
- Z całym szacunkiem Panno Illyasviel, ale sądzę, że jest równie dobry co Król Hassan. Wygląda na sprawnego wojownika - stwierdził. - Me imię to Bediviere, a twoje, Assassinie? - zapytał oczekując aż uściśniesz mu dłoń.
Offline
Legat
- Może wydawać się inne... ale nazwali mnie rodzice Moonlight Meadow - rzekłem i spojrzałem na swoją dłoń a potem na jego. Po chwili uścisnąłem rozumiejąc o co mu chodzi.
- Miło mi cie poznać. Mam nadzieję na owocną współpracę w przyszłości - powiedziałem z uśmiechem. Chuj tam iż jestem w tym zupełnie nowy. Chuj tam iż nie znam dokładnie zasad... jakoś to kurwa będzie. Ogarnie się w praniu. No ale cóż. Zobaczy się.
- Na kogo jeszcze czekamy? Mogę poznać resztę naszych "współpracowników"?- zapytałem się.
Offline
Szelma lvl 5
Bedivere uśmiechnął się do ciebie przyjaźnie.
- Wyjaśnię ci wszystko potem. Na razie masz racje, powinniśmy poznać innych. - oznajmił i podszedł do dziewczynki a potem przy niej przyklęknął. - Panno Illyasviel, nie martw się, spisałaś się doskonale - powiedział i pogłaskał ją lewą ręką. Uśmiechnął się też do niej gdy na niego spojrzała. - A teraz chodźmy, przedstawmy innym twojego Assassina Bieli - po tych słowach powstał i podał dziewczynce ręce po czym ruszył z nią do wyjścia. Otworzył drzwi, przepuścił dziewczynkę i spojrzał na ciebie. - Ruszajmy, Meadow.
Offline
Legat
- Możesz mi mówić Moon - Rzekłem i ruszam za nim. No... nie powiem, ten wojownik ma przyjazne uosobienie. Kto wie, może wreszcie będę miał normalną ekipę? Kogo ja to miałem tam...? Wcielenie boga o imieniu Starlight... Matkojebce Star Hollowa, Transwestyte Podmieńca co torturował tańcem... ten taniec może się przydać, ale zachowam go dla siebie. No nic... idę za nimi.
Offline
Szelma lvl 5
Przeszliście przez podłużny korytarz, aż do schodów po których weszliście, wchodząc do salonu, gdzie obecnie było w sumie siedem osób. Sześć z nich wyglądało na zwykłych ludzi, ale jeden... siedział na fotelu, z włócznią pokrytą kolcami obok siebie. Kolce miał też na butach i spodniach, jego klatka piersiowa była obnażona i pokryta malunkami. Podobnie jak twarz. Zauważyłeś po chwili też, że miał ogon. Spojrzał na ciebie z jadowitym uśmiechem.
- To na to czekaliśmy? To ma być ten Król Hassan? Wygląda żałośnie - stwierdził mężczyzna na fotelu.
- To nie jest król Hassan, aczkolwiek, Ogarze z Ulster, nie powinieneś oceniać Assassina po samym wyglądzie. W końcu w przeciwieństwie do ciebie czy mnie, jego celem jest zostanie w cieniu. Nie walka na przedzie - stwierdził.
- To nie zmienia faktu, że wygląda żałośnie. Ale jeśli dalej będziesz podskakiwał Srebrnoręki, przebije ciebie pierwszego - oznajmił wskazując na Bediviera włócznią.
Offline
Legat
Ty... zachowaj spokój moon. Nie daj się zbytnio zdenerować.
- No cóż... sporo słyszałem ocen o moim wyglądzie, więc zbytnio mnie to nie rusza. Moje poczucie mody też jest obleśne, ale no cóż, lubię takie więc mi odpowiada. No ale cóż... jak mniemam jesteś jednym z naszych "współpracowników" Zgadłem? - zapytałem unosząc brew z założonymi rękoma. Po chwili Spoglądam na Bediviera pytająco. No cóż... i po normalnej druzynie.
Offline
Szelma lvl 5
- Żebyś wiedział - oznajmił podnosząc się.
- Cu Chulainn, wystarczy - odezwał się głos jednej z osób która to akurat wstała. Była to brązowowłosa dziewczyna, o długich włosach. Wyglądała na definitywnie starszą od Illy. - Mógłbyś zostawić nas samych? - poprosiła go, na co mężczyzna przewrócił oczami.
- Ty tu rządzisz - burknął i wyszedł z pomieszczenia.
- Przepraszam za niego, jako Berserk jest niezwykle wręcz nieokrzesany - wyjaśniła. - Ale widzę, że to mi przypada honor powitania cię oficjalnie w naszej drużynie, Assassinie Bieli. Bediviere na pewno chętnie pokaże ci co i jak, prawda? - powiedziała wesoło.
- Oczywiście Madame - oznajmił rycerz.
- To świetnie. Dlatego wy też możecie już iść, my porozmawiamy sobie z panienką Eizenbern - powiedziała i pokazała wam drzwi, którymi też wyszliście.
- Cóż... poszło nieźle - stwierdził Bediviere.
Offline