Oficjalne Forum No3D, wita Cię
-Dzięki. I twoje zdrowie również.
Dopił pierwsze piwo po czym zastanawia się nad otwarciem tej od ciebie.
- Oh... Sorry, nie miałem zamiaru Ci nic przypominać smutnego... - Otworzyłem piwo i wziąłem pierwszy łyk.
- Yhhh... Gorzkie w ch*j, ale da się pić. - rzuciłem kolejną puszką w stronę Johna. - Trzymaj stary, twoje zdrowie. - wziąłem kolejny łyk.
-Korzenie to nie. Ale kumpla tu miałem. Ehh miałem.
Posmutniał trochę, a wcześniej był cały w skowronkach.
Wyciągnąłem jedną puszkę piwa z plecaka.
-Chyba masz jakieś rosyjskie korzenie w sobie, jak tak Cię obserwuje. - zaśmiałem się.
-Spko. Nauczysz się. A co daj? Powiedziałeś, że masz w plecaku to swoje pij. Po za tym to moje ostatnie.
John popija dalej. On wręcz sączy to piwo. On je smakuje.
- No ja rosyjskiego ni w ząb, może i angielski umiem ale to wyjątek, bo mój ojciec jest z Australii... Dasz spróbować? Bo ogólnie jeszcze... Nie piłem alkoholu... - zawstydziłem się i patrzyłem do środka swojego plecaka.
-Serio? Nie wiesz? Oj stary będę musiał cie rosyjskiego pouczyć. To to to jest piwem.
Koleś ma banana na twarzy przez ciebie.
- Stary! Co to jest za dziadostwo? Mam takie w plecaku, ale trochę nie wiedziałem co to, a wolałem nie ryzykować. - spytałem popijając sprite.
-Dzięki. Mam swoje.
Tu ze swojego plecaka wyjmuje puszkę z jakimś dziwnym napisem. Chwila. Taki napis na identycznych puszkach już widziałeś. Masz takie 3. John otworzył tą puszkę i wziął łyk.
- Pewnie. - rzuciłem jednym z koców  w stronę Johna - Trzymaj.
Usiadłem na brzegu łóżka i sięgnąłem do plecaka. Wyciągnąłem puszkę Sprite i podniosłem ją do góry.
- Chcesz? - spytałem obracając się do mojego towarzysza.
-Mi też zapach juchy z przyjemnym się nie kojarzy. Nie przeszkadza mi to, że w jednym pomieszczeniu będziemy spali. No. Dopóki będziesz się trzymał swojej połowy łóżka i będziemy mieli osobne koce. Nawet chyba takie wyczaiłeś.
- Nie no, wywaliłem to, bo w końcu będzie chciało mi się rzygać od zapachu krwi. Po za tym nie jestem aż tak wrażliwy na zimno. Uznałem, że można biuro traktować jako taki mały śmietnik. 
-Jeśli Ci nie przeszkadza krew czy coś, to sorry, przyniosę to z powrotem. A no i... Nie będzie Ci przeszkadzać jak będziemy spać w tym samym pomieszczeniu? - spytałem patrząc się w podłogę.
Poduszki trochę we krwi ale z jednej strony. Jak obrócisz to powinno być okey. Kołdra w miarę czysta podobnie jak prześcieradło. Po chwili szukania znalazłeś koc, a nawet dwa.
-Rozumiem, że ty kimasz w biurze.
Zza drzwi wychylił się John.
Poszedłem do pokoju gdzie była martwa para. Ściągnąłem wszystkie poduszki, kołdrę oraz prześcieradło. Następnie wywaliłem je do pokoju biurowego i przeszukałem ten pokój, żeby znaleźć koc lub coś podobnego.
-Spoko. Ja też lubię się wyspać. Dobra wracamy do domu, a jutro zaplanujemy co będziemy robić. Chryste ile to już dni.. tygodni..
Wracacie do domu. Nic się nie zmieniło. Jest noc. A tobie chce się pić jak cholera.